niedziela, 25 października 2009

tak o niczym

Niedziela... mam tyle spraw do załatwienia ale jakoś trudno mi się za cokolwiek zabrać. Może to ta niedziela tak na mnie działa, sama nie wiem. Ostatnio nie pisze, ani wierszy ani opowiadań, kompletne dno. Usprawiedliwiam się maturą, ale w tym kierunku też nic specjalnego nie robię. Nawet swatanie nie idzie mi już tak jak dawniej. Chyba straciłam ten młodzieńczy zapał. Wczoraj był ślub moich gołąbeczków. Cieplej człowiekowi robi się na sercu kiedy dochodzi do takiego uwieńczenia pracy. Moim zdaniem ceremonia należała do udanych, idealnie dobrane kwiaty, wystrój kościoła, kreacja panny młodej....Szkoda tylko, że nie wierzę w instytucję małżeństwa, bo w przyszłości można by się było samemu szarpnąć:)




Jeśli stracisz szacunek do drugiego człowieka, równie dobrze możesz przestać szanować siebie.

czwartek, 30 kwietnia 2009

********

chciałam.....

chciałam wreszcie napisać coś od początku,
chociaż banalną historię,
zwyczajnymi słowami,tak by nie stracić wątku,

chciałam obalić wieczną teorię,
że rzeczy proste
nie zasługują na szacunek,

chciałam na wszystko co wyniosłe,
wylać obrzydzenia i gniewu trunek,
razem z nimi rozstrzaskać go o scianę,

chciałam zapomnieć o złości,niechęci,
skupiać się na tym co przez wszystkich kochane,
utrwalić to w swojej pamięci,

chciałam dosięgnąć nieba,
oderwać się od spojrzeń litościwych,
chociaż raz powiedzieć czego naprawdę mi trzeba,

chciałam przywócić rytm modlitw gorliwych,
przypomnieć dawne wierzenia,
obudzić w lodowatych sercach współczucie,

chciałam spełnić swoje marzenia,
zażegnać bólu uczucie,
zmierzyć się z codzienną okropnością,

chciałam zabić przeznaczenie,
walczyć z rzeczywistością,
sprawić,by miłość niosło pierwsze spojrzenie

sobota, 25 kwietnia 2009

#

Nie ważne co robimy,
jak żyjemy.
Ważne jest tylko te ulotne
małe i kruche,
poczucie spełnienia.
Pojawia się ono czasem o świcie,
a czasem wieczorem.
To uśmiech na twarzy
w paskudny dzień,
odbicie marzeń w szybie okna,
gdy pada deszcz,
chwila,
Za którą moglibyśmy oddać
resztę swojego życia.

uczucie

Dopada nas nagle, niespodziewanie. Wystarczy jedno spojrzenie, słowo, gest i już wiemy, że to ta osoba. Nieważny jest wiek, majątek, urodzenie, jakiekolwiek przeszkody. Góry można przenosić! Na jakiś czas bo wszystko ma swój koniec. Dzień, miesiąc, kilka lat, jak długo znajomość, by nie trwała wydaje się chwilą, gdy umiera.Czujemy się puści, bezwartościowi. Przechodzimy załamanie. Wydaje nam się, jakby ktoś wyrwał nasze serce, powiesił je na sznurku i zaczął w nie strzelać. Specjalnie, na złość. Mija pewien okres, nie musi być nawet długi. Zaczynamy łagodzić swój ból,jakiś wypad, spotkanie ze znajomymi, może nieśmiały flirt?
To bez znaczenia, jak staramy się zapomnieć, ważny jest sam fakt, że pragniemy tego.
Prędzej czy później, z lepszym lub gorszym rezultatem,lecz staje się ...zapominamy.Chowamy emocje głęboko na dnie szafy z nieużywanymi rzeczami. Zamykamy je na klucz, który wyrzucamy gdzieś daleko poza mury naszego serca.W końcu wracamy do rzeczywistości. Żyjemy tak jakby nigdy nic się nie stało.
Uczymy się, chodzimy do pracy, pijemy kawę, ze spokojem przyjmujemy życzenia urodzinowe.Nadchodzi jednak dzień, w którym odnajdujemy przypadkiem zagubiony klucz do szafy. Otwieramy ją i przeglądamy stare rzeczy.Nagle natrafiamy na emocje. Zapomniane uczucia odżywają. I znowu musimy przed tym uciec jeszcze dokładniej to schować.
Ale jak głęboko byśmy ich nie ukryli, jak daleko nie wyrzucili, one pozostaną. Na dnie szafy, pod stertą ubrań, zagrzebane w nieużywanych już podręcznikach, czy przykryte stosem przestarzałych zdjęć.Te emocje nadal będą istnieć i zawsze do nich wrócimy. Czy to już miłość? Nie wiem. Może poprostu złośliwy los skrzyżowany z przeznaczeniem.